Nauka bliskości

„Czego się Jaś nauczy, tak Jan będzie postępował”, trawestując to popularne przysłownie, chcę wskazać na koncepcję przywiązania zaproponowaną przez brytyjskiego psychiatrę i psychoanalityka Johna Bolwby’ego, wg której, to rodzice, najwcześniejsi opiekunowie dziecka odgrywają  kluczową rolę w tym  czy i jak budujemy bliskość z innymi. Bliskość, która ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju człowieka i okazuje się potrzebą tak samo silną jak zaspokojenie głodu czy pragnienia i tak samo silnie wpływającą na nasz stan zdrowia i samopoczucie.

Bliskość emocjonalna, bo o takiej tutaj mowa, czyli dbałość o serdeczne i ciepłe relacje z ludźmi. Bliskość, pod którą rozumie się obopólną troskę i akceptację niezależnie od wad i słabości, szczerość i otwartość, zaufanie i poczucie, że jest ktoś na kim można polegać, kto w razie potrzeby udzieli wsparcia i komu można dać to samo. Nie ma bliskości bez relacji z drugim człowiekiem, a każdy z nas rodzi się obdarzony w naturalną zdolność do nawiązywania i podtrzymywania bliskości z innymi.

Co zatem sprawia, że w dorosłym życiu jest stanem bardzo pożądanym, a tak rzadko osiąganym. Co sprawia, że oduczamy się wrodzonych zdolności do otwartości, zaufania i bliskości.  Wreszcie co sprawia, że lęk przed odrzuceniem staje się tak duży, że blokuje podejmowanie prób w kierunku zmiany choćby przekonań o sobie czy innych.

W pewnym stopniu tłumaczy to właśnie koncepcja przywiązania Johna Bolwby’ego, wg której każdy człowiek ma własny styl przywiązania/bycia w bliskości z innymi, którego uczy się od dnia narodzin.  Ów styl to swoisty „program” stworzony na bazie „programów” rodziców/najbliższych opiekunów i przekazywany przez nich jako specyficzny wewnętrzny model funkcjonowania. Jak twierdzi Bolwby, to rdzeń osobowości, który warunkuje zachowanie wobec innych w toku dalszego życia.

Style przywiązania

Bolwby wyróżnił trzy podstawowe style przywiązania. Pierwszy z nich to tzw. bezpieczne przywiązanie. Osoby, które reprezentują ten styl zwykle doświadczały od najwcześniejszego dzieciństwa ciepłej, bliskiej, stałej i przewidywalnej więzi z obojgiem rodziców.  Doświadczały rodzicielskiej akceptacji nawet wtedy gdy im się coś nie udało, nie musiały się obawiać utraty aprobaty, ani utraty kontaktu z najbliższymi. Nie były stawiane w sytuacji niepewności, szantażu emocjonalnego, czy konieczności wybierania bardziej lubianego rodzica. Takie dzieci w dorosłym życiu w bliskich związkach czują się bezpiecznie, umieją je budować i potrafią być w bliskości zachowując jednocześnie swoją odrębność.

Drugi styl przywiązania to przywiązanie lękowo – unikające. Rodzice osób repezentujących ten styl zapamiętywani są jako zmienni, mało przewidywalni, zawstydzający za zbliżanie się, a szczególnie matki postrzegane jako chłodne, obojętne i odrzucające. W takich sytuacjach buduje się u dziecka przekonanie, że na bliskość trzeba sobie zasłużyć, uczucia szybko bledną, a nie spełnienie oczekiwań (dziecko nie zawsze jest w stanie sprostać, czasem wygórowanym wymaganiom rodziców),  owocuje bolesnym odrzuceniem . W związku z tym  rodzi się przekonane, że bliskość może być  zagrożeniem.   Takie dzieci w dorosłym życiu doświadczają lęku przed bliskością, cierpią i z trudem akceptują nawet tych, którzy do tej bliskości z nimi dążą.

Lękowo – ambiwalentny to trzeci styl przywiązania. Głównym doświadczeniem wczesnego dzieciństwa przy tym stylu jest trudna do zrozumienia lub całkowicie niezrozumiała zmienność zachowań rodziców. W jednej chwili dziecko doświadcza odrzucenia i  niechęci rodzica innym razem eksplozji uczuć, rodzice raz są czuli i kochający, a raz zupełnie obojętni. Dzieje się to w sposób zupełnie nieprzewidywalny dla dziecka. Nie ma tutaj zależności zachowania rodzica od nagrody czy kary, dziecko jest w ciągłej niepewności i wciąż dążąc do bliskości bardzo się stara, ale nie jest w stanie przewidzieć zachowania rodziców zatem przeżywa niepokój i pomieszanie.  Takie dzieci w dorosłym życiu mają niskie poczucie własnej wartości, żyją w ciągłym lęku przed porzuceniem i opuszczeniem, reagują bardzo emocjonalnie,  szybko wchodzą w relacje z innymi, ale są to relacje płytkie nie mające atrybutów prawdziwej bliskości.

Bliskość niejedno ma imię, choć różne jej rodzaje czasem mogą się na siebie nakładać. Oprócz opisanej już bliskości emocjonalnej, inaczej więzi z innymi budowanej na podstawach zaufania, otwartości, akceptacji oraz determinacji zarówno w dawaniu jak i w braniu emocjonalnego zaangażowania, może być też bliskość fizyczna objawiająca się czułym dotykiem, bliskość seksualna, inaczej intymność czy też bliskość intelektualna polegająca na swego rodzaju pokrewieństwie intelektualnym.

Jak nauczyć się bliskości?

Jak uczyć się bliskości i zmieniać własne style przywiązania dla siebie i dla własnych dzieci, aby nie przenosić na nie swoich negatywnych „programów” odziedziczonych po przodkach? Virginia Satir w swojej książce „Nawiązywanie kontaktu” rekomenduje aby zacząć od zaproszenia innych do bliskości. Zatem zapraszajmy  i szanujmy to, jeśli ktoś nie ma na to ochoty  – nie obwiniajmy przy tym siebie, bo każdy ma prawo wyboru. Następnie bądźmy przygotowani na ryzyko poczucia braku równowagi w relacji, wynikającego z odsłonięcia swojego wnętrza. Nie bójmy się i mówmy o swoich emocjach, bo jak pisze Satir, tylko w ten sposób bierzemy odpowiedzialność za swoje stany emocjonalne nie przerzucając ich na innych, traktując przy tym trudności jako szansę na stworzenie czegoś nowego i lepszego.  Wreszcie poleca aby pytać, zarówno po to, by rozwikłać niejasności w relacji jak i po to, by wykazać szczere zainteresowanie drugą stroną.

Od czego zacząć?

Na początek warto uświadomić sobie własny styl przywiązania, który najczęściej realizujemy podświadomie. Można to zrobić samemu, lub z pomocą specjalisty. Przyjrzyjmy się też temu, jak traktujemy własne dzieci, postępowanie którego ze stylów stosujemy wobec nich. Kolejny krok, to podzielenie się tą świadomością z osobą, której najbardziej ufamy, z osobą, która jest gotowa nas wysłuchać bez oceniania i osądzania, co już nas przybliża do prawdziwej bliskości, a jeśli chcemy się zorientować czy i w jakim stopniu daną relację możemy uznać za bliską wystarczy zadać sobie pytanie: ile z siebie i o sobie jestem gotowy/a ujawnić, odsłonić drugiemu człowiekowi? Następnie pozostaje ciągła praca na zmianie przekonań i zachowań wynikających z doświadczania bliskości z wszystkimi jej atrybutami. Doświadczania bliskości z tymi, którzy też jej pragną, a praną jej wszyscy . Doświadczania nawet jeśli to czasem zaboli.  

Warto bowiem pamiętać, że bliskość to także możliwe kryzysy ponieważ sprzyja ona ujawnianiu głębokich i bolesnych problemów, z którymi trzeba umieć sobie poradzić. Tylko, że bezpieczny styl tworzenia więzi wynikający z bezpiecznego przywiązania wg koncepcji Bolwbiego, do którego w sposób świadomy możemy dążyć, to wielki kapitał i sposób na dobre, otwarte i odważne życie. A jeśli życie takie jest, niestraszne są wszelkie kryzysy.

 

  • John Bowlby, Przywiązanie, Wydawnictwo PWN, Warszawa, 2007.
  • Holmes Jeremy, John Bolwby. Teoria przywiązania, Wydawnictwo PWN, Warszawa, 2008